singielka, emerytowana reżyserka montażu
Telewizji Polskiej – Oddział Poznań,
realizatorka programu „Wyzwanie”
Pamiętam jakby to było dziś. Jest rok 1993. Do studia poznańskiej telewizji przyjeżdża Piotr Janaszek. Ma ze sobą materiały filmowe o osobach niepełnosprawnych nakręcone przez Antoniego Sieńkowskiego. Prosi, aby je zmontować i wyemitować. Przeglądam kadry. Prawdziwe i mocne. Piotr nakłania mnie, abyśmy stworzyli stały program lokalny skierowany do osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Przekonuje, że pokazanie ich życia codziennego, radości i trosk, problemów i możliwości ich rozwiązania to konieczność.
Jakie „cuda” czyni Piotr już widziałam. Robiłam reportaże z jego obozów rehabilitacyjnych. Na pierwszy pojechałam bez kamery. Chciałam przekonać się co się na nich dzieje bez wzbudzania sensacji. Byłam zauroczona troską i zręcznymi, pewnymi ruchami opiekunów – harcerzy gdy np. wprowadzali do wody niepełnosprawne dzieciaki, aby się mogły wykąpać. Byłam pod wrażeniem stopniowego nabywania samodzielności przez te dzieci. Na początku zupełnie nieporadne, z czasem same wstawały z łóżka, myły się, ubierały. Byłam urzeczona wieczorami przy ognisku i wspólnym śpiewem harcerskich pieśni.
Na obozy Piotra wracałam do co roku. Już z ekipą. Pokazywaliśmy kolejne etapy usprawniania, przywracania do normalnego życia podopiecznych Piotra. Wielkie wrażenie nigdy nie minęło. Piotr gromadził same świetne dzieciaki. Wyciągał ich z biednych domów z zapadłych wsi i mieścin. Pokazywał, że są ważne. Pamiętam chłopca, który chciał poznać wszystkich i być wszędzie. Jego pasja doświadczania była ogromna. Jeśli nie mógł sam gdzieś dojechać na swoim wózku, to „łapał” każdą sprawną osobę i prosił, aby pomogła mu się tam dostać.
Tytuł nowego programu to: „Wyzwanie”. Dyrektorem programowym TVP Poznań jest Agata Ławniczak – Loba. Obawia się mojej nieobecności w montażowni, tego czy dam radę pogodzić obowiązki, ale daje się przekonać. Telewizji nie robi jeden człowiek, więc zbieram ekipę. Świetną ekipę. Program realizuję najpierw z Zenonem Milczewskim, potem z Katarzyną Kmitą- Nowacką. Prowadzącym jest Tomasz Tasiemski. Mam szczęście do operatorów, którzy potrafią pokazać w kadrze emocje człowieka. Program rusza w 1994 r. Najpierw nadajemy 2 razy, a potem 1 raz w miesiącu. Realizujemy reportaże z całej Wielkopolski i ziemi lubuskiej. Program „schodzi z anteny” po… 17 latach.
Odzew ze strony widzów był różny. Większy, gdy nasze felietony emitowano w pasmach ogólnopolskich. Wiele historii wciąż mam w pamięci… Młoda kobieta z zanikiem mięśni, która urodziła dwoje dzieci. Jej mąż, budowlaniec, postawił dla nich dom i zachorował na stwardnienie rozsiane (SM). Oboje na wózkach, potrzebowali samochodu, aby m.in. jeździć nim na rehabilitację. Oszczędności wystarczyło im na kilka rat. Opowiedzieli swoją historię na antenie. Zgłosił się pewien pan, który spłacił pozostałe raty, czyli… ponad 100 tys. zł. Nie chciał ujawniać nazwiska. Wyjaśnił tylko, że miał córkę, która zmarła stwardnienie rozsiane.
Albo pewien pan po amputacji nóg. Mieszkał samotnie w zadbanym, małym domku gdzieś między Turkiem a Koninem. Miał samochód. Tak stary, że ciągle się psuł. A gdy się psuł to ten pan nie miał kontaktu ze światem. Po emisji reportażu swój samochód przekazała mu pewna pani z Wadowic. Niestety, pojazd nie był dostosowany do potrzeb tego pana. Znaleźliśmy jednak w Poznaniu właściciela warsztatu samochodowego, który bezpłatnie wykonał potrzebne oprzyrządowanie. Rozumiał sytuację tego pana. Sam był po chorobie Heinego-Medina.
Piotr był różnie postrzegany. Dla jednym był fantastą, dla innych wariatem, dla jeszcze innych bohaterem. Jedni go bardzo wspierali, inni sekowali i rzucali kłody pod nogi, jeszcze inni machali ręką i mówili, że marnuje czas i pieniądze. Skrajne emocje i wrażenia były naturalne. To co robił Piotr był zupełnie nowe. I w Koninie, i w Wielkopolsce i w całym kraju.
Piotr był na pewno pionierem. Serce roście, gdy widzę jak jego dzieło jest nie tylko kontynuowane. Co ważniejsze, jest ono rozwijane i dopasowane do współczesnych, jakże szybko zmieniających się realiów. A najważniejsze jest to, że z werwą i rozmachem czynią to ludzie, którzy właśnie przy Piotrze stawiali swoje pierwsze kroki na drodze do niezależności.
singielka, emerytowana reżyserka montażu
Telewizji Polskiej – Oddział Poznań,
realizatorka programu „Wyzwanie”
Pamiętam jakby to było dziś. Jest rok 1993. Do studia poznańskiej telewizji przyjeżdża Piotr Janaszek. Ma ze sobą materiały filmowe o osobach niepełnosprawnych nakręcone przez Antoniego Sieńkowskiego. Prosi, aby je zmontować i wyemitować. Przeglądam kadry. Prawdziwe i mocne. Piotr nakłania mnie, abyśmy stworzyli stały program lokalny skierowany do osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Przekonuje, że pokazanie ich życia codziennego, radości i trosk, problemów i możliwości ich rozwiązania to konieczność.
Jakie „cuda” czyni Piotr już widziałam. Robiłam reportaże z jego obozów rehabilitacyjnych. Na pierwszy pojechałam bez kamery. Chciałam przekonać się co się na nich dzieje bez wzbudzania sensacji. Byłam zauroczona troską i zręcznymi, pewnymi ruchami opiekunów – harcerzy gdy np. wprowadzali do wody niepełnosprawne dzieciaki, aby się mogły wykąpać. Byłam pod wrażeniem stopniowego nabywania samodzielności przez te dzieci. Na początku zupełnie nieporadne, z czasem same wstawały z łóżka, myły się, ubierały. Byłam urzeczona wieczorami przy ognisku i wspólnym śpiewem harcerskich pieśni.
Na obozy Piotra wracałam do co roku. Już z ekipą. Pokazywaliśmy kolejne etapy usprawniania, przywracania do normalnego życia podopiecznych Piotra. Wielkie wrażenie nigdy nie minęło. Piotr gromadził same świetne dzieciaki. Wyciągał ich z biednych domów z zapadłych wsi i mieścin. Pokazywał, że są ważne. Pamiętam chłopca, który chciał poznać wszystkich i być wszędzie. Jego pasja doświadczania była ogromna. Jeśli nie mógł sam gdzieś dojechać na swoim wózku, to „łapał” każdą sprawną osobę i prosił, aby pomogła mu się tam dostać.
Tytuł nowego programu to: „Wyzwanie”. Dyrektorem programowym TVP Poznań jest Agata Ławniczak – Loba. Obawia się mojej nieobecności w montażowni, tego czy dam radę pogodzić obowiązki, ale daje się przekonać. Telewizji nie robi jeden człowiek, więc zbieram ekipę. Świetną ekipę. Program realizuję najpierw z Zenonem Milczewskim, potem z Katarzyną Kmitą- Nowacką. Prowadzącym jest Tomasz Tasiemski. Mam szczęście do operatorów, którzy potrafią pokazać w kadrze emocje człowieka. Program rusza w 1994 r. Najpierw nadajemy 2 razy, a potem 1 raz w miesiącu. Realizujemy reportaże z całej Wielkopolski i ziemi lubuskiej. Program „schodzi z anteny” po… 17 latach.
Odzew ze strony widzów był różny. Większy, gdy nasze felietony emitowano w pasmach ogólnopolskich. Wiele historii wciąż mam w pamięci… Młoda kobieta z zanikiem mięśni, która urodziła dwoje dzieci. Jej mąż, budowlaniec, postawił dla nich dom i zachorował na stwardnienie rozsiane (SM). Oboje na wózkach, potrzebowali samochodu, aby m.in. jeździć nim na rehabilitację. Oszczędności wystarczyło im na kilka rat. Opowiedzieli swoją historię na antenie. Zgłosił się pewien pan, który spłacił pozostałe raty, czyli… ponad 100 tys. zł. Nie chciał ujawniać nazwiska. Wyjaśnił tylko, że miał córkę, która zmarła stwardnienie rozsiane.
Albo pewien pan po amputacji nóg. Mieszkał samotnie w zadbanym, małym domku gdzieś między Turkiem a Koninem. Miał samochód. Tak stary, że ciągle się psuł. A gdy się psuł to ten pan nie miał kontaktu ze światem. Po emisji reportażu swój samochód przekazała mu pewna pani z Wadowic. Niestety, pojazd nie był dostosowany do potrzeb tego pana. Znaleźliśmy jednak w Poznaniu właściciela warsztatu samochodowego, który bezpłatnie wykonał potrzebne oprzyrządowanie. Rozumiał sytuację tego pana. Sam był po chorobie Heinego-Medina.
Piotr był różnie postrzegany. Dla jednym był fantastą, dla innych wariatem, dla jeszcze innych bohaterem. Jedni go bardzo wspierali, inni sekowali i rzucali kłody pod nogi, jeszcze inni machali ręką i mówili, że marnuje czas i pieniądze. Skrajne emocje i wrażenia były naturalne. To co robił Piotr był zupełnie nowe. I w Koninie, i w Wielkopolsce i w całym kraju.
Piotr był na pewno pionierem. Serce roście, gdy widzę jak jego dzieło jest nie tylko kontynuowane. Co ważniejsze, jest ono rozwijane i dopasowane do współczesnych, jakże szybko zmieniających się realiów. A najważniejsze jest to, że z werwą i rozmachem czynią to ludzie, którzy właśnie przy Piotrze stawiali swoje pierwsze kroki na drodze do niezależności.