przedsiębiorczyni społeczna, trenerka, specjalistka ds. zatrudnienia osób z niepełnosprawnością, pedagożka, żona i pasjonatka nurkowania
Rdzeniowy zanik mięśni. To z jego powodu poruszam się na wózku. Lek aplikowany do rdzenia kręgosłupa zatrzymał chorobę. Dzięki mocniejszym mięśniom łatwiej wykonuję pewne czynności. Chodzić nie będę. Leku czyniącego taki cud nie ma. Terapia zdecydowanie poprawiła komfort mojego życia.
Warszawa 1999 r. zaskoczyła mnie. Pokój i łazienka w akademiku były lepiej dostosowane do moich potrzeb, niż w domu rodzinnym. Na ulicach było tak jak wszędzie. Autobusy i tramwaje niskopodłogowe kursowały rzadko. Nie raz potrzebowałam silnych rąk przyjaciół lub przypadkowych osób, które wnosiły mnie do autobusów, abym dojechała na wykłady na Akademii Pedagogiki Specjalnej. Dziś tak chętnie nie pozwoliłabym komuś obcemu i niedoświadczonemu nieść się po schodach.
Przenosiny były „skokiem na głęboką wodę”. Od nowa układałam codzienność i relacje z ludźmi. To z nimi chciałam pracować. Zaczęłam już w Ostrowcu, jako wolontariuszka w świetlicy socjoterapeutycznej dla dzieci. Podczas studiów zafascynowała mnie aktywizacja zawodowa osób z niepełnosprawnościami. Zrobiłam więc też dyplom z doradztwa zawodowego.
Zawodowe kroki stawiałam w Fundacji Aktywizacja. Od doradczyni, przez koordynatorkę projektów, po członkinię zarządu. Na karierę przedsiębiorczyni zdecydowałam się w 2011 r. Dziewięć lat później, odnalazłam sposób na połączenie biznesu z organizacją społeczną. Wspólnie z partnerem utworzyliśmy podmiot ekonomii społecznej – firmę HR Fair Play, spółkę non-profit.
Drugie nazwisko dołączyłam po 16 latach związku z Markiem. „Tak” powiedziałam podczas nurkowania, ślub wzięliśmy w polskiej ambasadzie w Kairze, a wesela były dwa: w Egipcie i Polsce.
Firma to duża pasja mojego życia. Na rzecz aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnościami działamy w całym kraju. Przekonujemy, że praca daje niezależność, samodzielność, możliwość samostanowienia, a także buduje pewność siebie i rozwija kompetencje personalne. Mój wózek potwierdza, że wiem o czym mówię. Doświadczam niepełnosprawności na co dzień. Zrobiłam z niej atut. Przydatny też w kontaktach z biznesem.
Znam obie strony rynku pracy. Łączę pracodawców i pracowników z niepełnosprawnością promując rozwój, akceptację, inkluzywność i różnorodność zatrudnienia. Wiele działań prowadzę z mężem. Marek jest audytorem dostępności architektonicznej. Badamy ją wspólnie. Marek monitoruje wypełnienie przepisów i norm technicznych. Ja oceniam od strony praktycznej i podpowiadam co sprawdzi się podczas użytkowania. Testujemy rozwiązania i współpracujemy ze specjalistami z różnymi rodzajami niepełnosprawności.
Biznes wciąż się nas, osób z niepełnosprawnością, boi. Brakuje mu wiedzy. Dla wielu przedsiębiorców niepełnosprawność to wózek i kule. Czasem dysfunkcje wzroku i słuchu. Niepełnosprawności ukryte kojarzy garstka. Mówią: nie jesteśmy dostosowani architektonicznie. W rzeczywistości, nie wiedzą jak pracownicy z niepełnosprawnością funkcjonują i jak bardzo angażują się w pracę. Pracodawcy obawiają się mniejszej efektywności, skuteczności, zwolnień lekarskich. Słyszę: nikt nas nie uczył niepełnosprawności, rzadko mamy kontakt z takimi osobami. Widzę, że ci najmłodsi znają ją od dziecka. Z książeczek, warsztatów, spotkań. To nadzieja na zmianę postrzegania osób z niepełnosprawnością.
Potrzebujemy ustawy o asystencji. Mam znaczny stopień niepełnosprawności i wsparcie bliskich. Gdyby nie to, moje życie w Warszawie bez asystenta byłoby niemożliwe, albo bardzo trudne. Gwarantowana asystencja osobista to warunek, aby osoby o ogromnym potencjale, ale z ograniczeniami ciała mogły być aktywne zawodowo. Aby nie były biorcami wsparcia społecznego, ale dawcami podatków i motorami rozwoju inwestycji.
Konieczny jest stały monitoring potrzeb rynku pracy. Programy pomocowe organizacji społecznych i instytucji kierujmy na rozwijanie umiejętności, które są aktualnie potrzebne. Wspierajmy w różnych obszarach osoby o niższych kompetencjach mentalnych, intelektualnych i możliwościach fizycznych. Nie każdy chce i może pracować w wielkim mieście. Otwierajmy się na nowe zawody zdalne, np. wirtualny asystent, specjalista social mediów. To podejście młodych pokoleń. One już mądrze gospodarują swoimi zasobami i budują marki osobiste.
przedsiębiorczyni społeczna, trenerka, specjalistka ds. zatrudnienia osób z niepełnosprawnością, pedagożka, żona i pasjonatka nurkowania
Rdzeniowy zanik mięśni. To z jego powodu poruszam się na wózku. Lek aplikowany do rdzenia kręgosłupa zatrzymał chorobę. Dzięki mocniejszym mięśniom łatwiej wykonuję pewne czynności. Chodzić nie będę. Leku czyniącego taki cud nie ma. Terapia zdecydowanie poprawiła komfort mojego życia.
Warszawa 1999 r. zaskoczyła mnie. Pokój i łazienka w akademiku były lepiej dostosowane do moich potrzeb, niż w domu rodzinnym. Na ulicach było tak jak wszędzie. Autobusy i tramwaje niskopodłogowe kursowały rzadko. Nie raz potrzebowałam silnych rąk przyjaciół lub przypadkowych osób, które wnosiły mnie do autobusów, abym dojechała na wykłady na Akademii Pedagogiki Specjalnej. Dziś tak chętnie nie pozwoliłabym komuś obcemu i niedoświadczonemu nieść się po schodach.
Przenosiny były „skokiem na głęboką wodę”. Od nowa układałam codzienność i relacje z ludźmi. To z nimi chciałam pracować. Zaczęłam już w Ostrowcu, jako wolontariuszka w świetlicy socjoterapeutycznej dla dzieci. Podczas studiów zafascynowała mnie aktywizacja zawodowa osób z niepełnosprawnościami. Zrobiłam więc też dyplom z doradztwa zawodowego.
Zawodowe kroki stawiałam w Fundacji Aktywizacja. Od doradczyni, przez koordynatorkę projektów, po członkinię zarządu. Na karierę przedsiębiorczyni zdecydowałam się w 2011 r. Dziewięć lat później, odnalazłam sposób na połączenie biznesu z organizacją społeczną. Wspólnie z partnerem utworzyliśmy podmiot ekonomii społecznej – firmę HR Fair Play, spółkę non-profit.
Drugie nazwisko dołączyłam po 16 latach związku z Markiem. „Tak” powiedziałam podczas nurkowania, ślub wzięliśmy w polskiej ambasadzie w Kairze, a wesela były dwa: w Egipcie i Polsce.
Firma to duża pasja mojego życia. Na rzecz aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnościami działamy w całym kraju. Przekonujemy, że praca daje niezależność, samodzielność, możliwość samostanowienia, a także buduje pewność siebie i rozwija kompetencje personalne. Mój wózek potwierdza, że wiem o czym mówię. Doświadczam niepełnosprawności na co dzień. Zrobiłam z niej atut. Przydatny też w kontaktach z biznesem.
Znam obie strony rynku pracy. Łączę pracodawców i pracowników z niepełnosprawnością promując rozwój, akceptację, inkluzywność i różnorodność zatrudnienia. Wiele działań prowadzę z mężem. Marek jest audytorem dostępności architektonicznej. Badamy ją wspólnie. Marek monitoruje wypełnienie przepisów i norm technicznych. Ja oceniam od strony praktycznej i podpowiadam co sprawdzi się podczas użytkowania. Testujemy rozwiązania i współpracujemy ze specjalistami z różnymi rodzajami niepełnosprawności.
Biznes wciąż się nas, osób z niepełnosprawnością, boi. Brakuje mu wiedzy. Dla wielu przedsiębiorców niepełnosprawność to wózek i kule. Czasem dysfunkcje wzroku i słuchu. Niepełnosprawności ukryte kojarzy garstka. Mówią: nie jesteśmy dostosowani architektonicznie. W rzeczywistości, nie wiedzą jak pracownicy z niepełnosprawnością funkcjonują i jak bardzo angażują się w pracę. Pracodawcy obawiają się mniejszej efektywności, skuteczności, zwolnień lekarskich. Słyszę: nikt nas nie uczył niepełnosprawności, rzadko mamy kontakt z takimi osobami. Widzę, że ci najmłodsi znają ją od dziecka. Z książeczek, warsztatów, spotkań. To nadzieja na zmianę postrzegania osób z niepełnosprawnością.
Potrzebujemy ustawy o asystencji. Mam znaczny stopień niepełnosprawności i wsparcie bliskich. Gdyby nie to, moje życie w Warszawie bez asystenta byłoby niemożliwe, albo bardzo trudne. Gwarantowana asystencja osobista to warunek, aby osoby o ogromnym potencjale, ale z ograniczeniami ciała mogły być aktywne zawodowo. Aby nie były biorcami wsparcia społecznego, ale dawcami podatków i motorami rozwoju inwestycji.
Konieczny jest stały monitoring potrzeb rynku pracy. Programy pomocowe organizacji społecznych i instytucji kierujmy na rozwijanie umiejętności, które są aktualnie potrzebne. Wspierajmy w różnych obszarach osoby o niższych kompetencjach mentalnych, intelektualnych i możliwościach fizycznych. Nie każdy chce i może pracować w wielkim mieście. Otwierajmy się na nowe zawody zdalne, np. wirtualny asystent, specjalista social mediów. To podejście młodych pokoleń. One już mądrze gospodarują swoimi zasobami i budują marki osobiste.