SEBASTIAN GÓRNIAK

sportowiec – kick-boxer, rugbysta na wózku, nurek techniczny;
współzałożyciel i prezes Fundacji Balian Sport i Fundacji Balian Szkoła Walki oraz firmy Balian Sprzęt Medyczny

Miałem być marynarzem. Zrezygnowałem z tego planu po I roku studiów w Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie. Uprawiałem wtedy kick-boxing. Z sukcesami. Byłem m.in. medalistą Mistrzostw Polski. Nowym planem były studia trenerskie w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Ukończyłem je z tytułem magistra. Miesiąc po obronie pracy dostałem kopniaka. Tym razem od losu.

To była polna droga nad jeziorem. Nam, trzem młodym chłopakom jadącym po niej samochodem o godz. 5:00 rano wydawało się, że możemy wszystko. Poczucie sprawczości podsycało piwo, które niedawno wypiliśmy. Wracaliśmy z dyskoteki. „Dorabiałem” tam jako ochroniarz do pensji w firmie ubezpieczeniowej.

Za kierownicą siedziałem ja. Przysnąłem tylko na chwilę. Wystarczyła, aby auto wyskoczyło z drogi i wylądowało na dachu. Był 2 sierpnia 1998 r. Reklam przestrzegających, aby nie „jeździć po pijaku” nie było. Dziś, jako dojrzały mężczyzna przyznaję odważnie: poruszam się na wózku przez własną głupotę.

Kolegom nic się nie stało. Wezwali pogotowie. Ja nie mogłem wyjść z samochodu. Byłem w pełni świadomy. Tego, że nie czuję rąk i nóg. Tego, że uszkodziłem kręgosłup. Nie wiedziałem tylko jak bardzo. Przez 11 miesięcy „zaliczyłem” na krótko szpital w Szamotułach, oddział neurologii i operację w szpitalu w Poznaniu, a na koniec długą rehabilitację. To, że z porażeniem czterech kończyn nie będę żył tak jak dawniej, zrozumiałem wcześnie.

Instruktorzy aktywnej rehabilitacji dotarli do mnie tuż po wypadku. Od nich nauczyłem się żyć od nowa. Ciągnęło mnie znów do sportu. Od dzieciaka coś trenowałem, m.in. kajaki i siatkówkę. Na pierwszy trening rugby na wózkach pojechałem w 8 miesięcy po wypadku. Dzięki rugby wzmocniłem mięśnie. I psychikę.

Zacząłem „ogarniać” inne aspekty życia. Miałem bazę: grę w rugby i prowadzenie sekcji kick-boxingu. O rentę walczyłem 3 lata. Wróciłem do pracy w ubezpieczeniach. Pomieszkiwałem a to w Poznaniu, a to w Wałbrzychu. Na stałe osiadłem w Chrzypsku.

Balian z Ibelinu. Był wojownikiem z czasów wypraw krzyżowych. W 2007 r. jego imię włączyliśmy do nazwy naszej fundacji: Balian Sport i drużyny rugby na wózkach, która od wielu lat nie schodzi z podium Mistrzostw Polski. Nasze fundacyjne sekcje rugby i paraboksu na wózkach (full kontakt, adaptacyjnego i VIAR), są jednymi z najmocniejszych na świecie. W 2013 r. po grze w rugby przez 25 godzin i 1 minutę wpisano nas do Księgi Rekordów Guinnessa.

Zarządzam i Fundacją i własną firmą. Zatrudniam w niej 20 pracowników, a 70 proc. zespołu to osoby na wózkach. Doradzamy w doborze sprzętu ortopedycznego i pomagamy w odzyskiwaniu odszkodowań powypadkowych.

W sprawach damsko-męskich nigdy święty nie byłem. Miałem wiele relacji, ale na krótko. Tym bardziej po wypadku. Nie chciałem nikogo obarczać swoją niepełnosprawnością. Tak mi się wydawało zanim poznałem moją żonę. Też związaną zawodowo ze sportem. Zadzwoniła po poradę w sprawie wózka. Ślub wzięliśmy rok temu. Mamy własny dom i psa. Staramy się o dziecko.

Chciałbym wybudować w Chrzypsku ośrodek sportowy. Uczyć dzieci kick-boxingu, paraboksu, nurkowania i oddychania. Aby zainteresowały się tym co ja trenuję, czyli bezdechem w nurkowaniu technicznym. Najniższa głębokość na jaką zszedłem to 68 m. Nurkowałem też pod lodem w polskich jeziorach. Mój cel to pobicie rekordu Guinnessa, czyli 7 minut. Na razie wytrzymuję 5:50. Przygotowuję się też do mistrzostw świata nurkowaniu na wstrzymanym oddechu.

„Usiadłem” na wózek, gdy Polska się zmieniała. Także w myśleniu o osobach z niepełnosprawnością jako obywatelach. Doświadczałem rewolucji świadomości społecznej, w infrastrukturze, komunikacji, dostępności m.in. sportowej i cyfrowej. Na lepsze zmieniło się wiele. Największym osiągnięciem jest Asystent Osobisty. Jest ogromnym wsparciem. Wiem, bo korzystam z jego pomocy.

Co bym poprawił? Zniósłbym „pułapkę rentową”. Osoby z niepełnosprawnością nie mogą być karane za to, że chcą więcej zarabiać. Powinny być zachęcane do większej aktywności ekonomicznej. Renty i zasiłki wystarczają nam tylko na konieczne dla nas środki higieniczne. Jest jeszcze kilka patologicznych przepisów, które należy zmienić, aby nie podzieliły środowiska osób z niepełnosprawnością.

SEBASTIAN GÓRNIAK

sportowiec – kick-boxer, rugbysta na wózku, nurek techniczny;
współzałożyciel i prezes Fundacji Balian Sport i Fundacji Balian Szkoła Walki oraz firmy Balian Sprzęt Medyczny

Miałem być marynarzem. Zrezygnowałem z tego planu po I roku studiów w Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie. Uprawiałem wtedy kick-boxing. Z sukcesami. Byłem m.in. medalistą Mistrzostw Polski. Nowym planem były studia trenerskie w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Ukończyłem je z tytułem magistra. Miesiąc po obronie pracy dostałem kopniaka. Tym razem od losu.

To była polna droga nad jeziorem. Nam, trzem młodym chłopakom jadącym po niej samochodem o godz. 5:00 rano wydawało się, że możemy wszystko. Poczucie sprawczości podsycało piwo, które niedawno wypiliśmy. Wracaliśmy z dyskoteki. „Dorabiałem” tam jako ochroniarz do pensji w firmie ubezpieczeniowej.

Za kierownicą siedziałem ja. Przysnąłem tylko na chwilę. Wystarczyła, aby auto wyskoczyło z drogi i wylądowało na dachu. Był 2 sierpnia 1998 r. Reklam przestrzegających, aby nie „jeździć po pijaku” nie było. Dziś, jako dojrzały mężczyzna przyznaję odważnie: poruszam się na wózku przez własną głupotę.

Kolegom nic się nie stało. Wezwali pogotowie. Ja nie mogłem wyjść z samochodu. Byłem w pełni świadomy. Tego, że nie czuję rąk i nóg. Tego, że uszkodziłem kręgosłup. Nie wiedziałem tylko jak bardzo. Przez 11 miesięcy „zaliczyłem” na krótko szpital w Szamotułach, oddział neurologii i operację w szpitalu w Poznaniu, a na koniec długą rehabilitację. To, że z porażeniem czterech kończyn nie będę żył tak jak dawniej, zrozumiałem wcześnie.

Instruktorzy aktywnej rehabilitacji dotarli do mnie tuż po wypadku. Od nich nauczyłem się żyć od nowa. Ciągnęło mnie znów do sportu. Od dzieciaka coś trenowałem, m.in. kajaki i siatkówkę. Na pierwszy trening rugby na wózkach pojechałem w 8 miesięcy po wypadku. Dzięki rugby wzmocniłem mięśnie. I psychikę.

Zacząłem „ogarniać” inne aspekty życia. Miałem bazę: grę w rugby i prowadzenie sekcji kick-boxingu. O rentę walczyłem 3 lata. Wróciłem do pracy w ubezpieczeniach. Pomieszkiwałem a to w Poznaniu, a to w Wałbrzychu. Na stałe osiadłem w Chrzypsku.

Balian z Ibelinu. Był wojownikiem z czasów wypraw krzyżowych. W 2007 r. jego imię włączyliśmy do nazwy naszej fundacji: Balian Sport i drużyny rugby na wózkach, która od wielu lat nie schodzi z podium Mistrzostw Polski. Nasze fundacyjne sekcje rugby i paraboksu na wózkach (full kontakt, adaptacyjnego i VIAR), są jednymi z najmocniejszych na świecie. W 2013 r. po grze w rugby przez 25 godzin i 1 minutę wpisano nas do Księgi Rekordów Guinnessa.

Zarządzam i Fundacją i własną firmą. Zatrudniam w niej 20 pracowników, a 70 proc. zespołu to osoby na wózkach. Doradzamy w doborze sprzętu ortopedycznego i pomagamy w odzyskiwaniu odszkodowań powypadkowych.

W sprawach damsko-męskich nigdy święty nie byłem. Miałem wiele relacji, ale na krótko. Tym bardziej po wypadku. Nie chciałem nikogo obarczać swoją niepełnosprawnością. Tak mi się wydawało zanim poznałem moją żonę. Też związaną zawodowo ze sportem. Zadzwoniła po poradę w sprawie wózka. Ślub wzięliśmy rok temu. Mamy własny dom i psa. Staramy się o dziecko.

Chciałbym wybudować w Chrzypsku ośrodek sportowy. Uczyć dzieci kick-boxingu, paraboksu, nurkowania i oddychania. Aby zainteresowały się tym co ja trenuję, czyli bezdechem w nurkowaniu technicznym. Najniższa głębokość na jaką zszedłem to 68 m. Nurkowałem też pod lodem w polskich jeziorach. Mój cel to pobicie rekordu Guinnessa, czyli 7 minut. Na razie wytrzymuję 5:50. Przygotowuję się też do mistrzostw świata nurkowaniu na wstrzymanym oddechu.

„Usiadłem” na wózek, gdy Polska się zmieniała. Także w myśleniu o osobach z niepełnosprawnością jako obywatelach. Doświadczałem rewolucji świadomości społecznej, w infrastrukturze, komunikacji, dostępności m.in. sportowej i cyfrowej. Na lepsze zmieniło się wiele. Największym osiągnięciem jest Asystent Osobisty. Jest ogromnym wsparciem. Wiem, bo korzystam z jego pomocy.

Co bym poprawił? Zniósłbym „pułapkę rentową”. Osoby z niepełnosprawnością nie mogą być karane za to, że chcą więcej zarabiać. Powinny być zachęcane do większej aktywności ekonomicznej. Renty i zasiłki wystarczają nam tylko na konieczne dla nas środki higieniczne. Jest jeszcze kilka patologicznych przepisów, które należy zmienić, aby nie podzieliły środowiska osób z niepełnosprawnością.